piątek, 11 października 2013

Szczęście

Kiedyś ktoś zdziwił się bardzo, że gdy spadała gwiazda, ja nie miałam gotowego żadnego marzenia, by je pomyśleć, nim spadnie. Zabrakło mi pomysłu. Początkowo się sama sobą rozczarowałam: jakim człowiekiem trzeba być, żeby nie mieć marzeń? Pomyślałam, że chyba ze mną bardzo źle - jeśli nie umie się marzyć, to znaczy, że nie ma się żadnych dążeń i ideałów, to położenie całkiem beznadziejne, to życie pozbawione jednej z ważnych składowych stanowiących o byciu wartościowym człowiekiem. Potem zastanowiłam się, co ja myślałam do tej pory, gdy mnie pytano o marzenia, lub gdy spadała gwiazda? Chciałam mieć przyjaciół, żyć blisko przyrody i obserwować ptaki. Ostatnio, przy poprzedniej spadającej gwieździe to chciałam jedynie... (no nie ważne, to akurat trochę osobiste).

Kończył się właśnie dzień terenu: dzień spędzony z lornetką w ręku przy zbieraniu danych do pracy magisterskiej. Dzień zaczęty rozświetlonymi mgłami nad rzeką, wypełniony śpiewem ptaków i zakończony rozgwieżdżonym niebem. Miałam obok siebie dwoje ludzi, z którymi zżyłam się przez poprzednie lata studiów. Jedna z tych osób cieszyła się właśnie z bardzo dobrej i ważnej wiadomości otrzymanej tego dnia. Zrozumiałam wtedy coś, co chyba w innych okolicznościach przeszłoby niezauważone - że ja zwyczajnie i po prostu byłam szczęśliwa! Może i było zimno, niewygodnie i daleko od domu, ale w tych sprawach, które uważałam za ważne, a wręcz za najważniejsze działo się właśnie najlepsze, co mogło się przydarzyć. Tak to jest ze szczęściem - rzadko daje się je przyłapać na gorącym uczynku.
Jakie to dziwne, że słowa "szczęście" używamy zwykle w odniesieniu do czasu, w którym nas nie ma. Mówimy "jaka ja wówczas byłam szczęśliwa, jak mało miałam zmartwień", albo "jak się uda, to będzie wielkie szczęście". To nie jest słowo, którego ktokolwiek używałby w odniesieniu do tak zwanego tu i teraz. Właściwie dlaczego? Bo zawsze czegoś brak. Pieniędzy, przestrzeni w mieszkaniu, zdanego egzaminu, jest zbyt zimno lub zbyt gorąco, drugi człowiek ma dla nas za mało czasu lub też musimy znosić jego towarzystwo bez przerwy... itp, itd. Czasem warto się zatrzymać w biegu i przyjrzeć się, czy aby nie jest tak, że gonimy za jakimś drobiazgiem, a sprawy, które tak ogólnie uważamy za ważne w życiu nie są akurat właśnie w najlepszym porządku? Może czasem się uda zauważyć, że szczęście właśnie JEST. I co wtedy?

Wtedy zapewne uśmiechniemy się przelotnie i dalej pobiegniemy... na autobus, lub do sklepu po cukier do ciasta. Bo w tym wariackim świecie nie można zatrzymać żadnej chwili na zawsze. Jedyne co można, to zauważyć, że ta dobra chwila właśnie jest. I podziękować za nią Bogu i drugiemu człowiekowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz