Każdy, kto zna trochę łacinę używaną w biologii wie, że motacilla to pliszka. Jeśli miałabym sobie wybrać konkretny gatunek z tego rodzaju, to podpisałabym się Motacilla flava czyli pliszka żółta. Często widuje się je wśród uprawnych pól, gdzie gniazdują i żerują. W czasie migracji zatrzymują się w trzcinowiskach. Jednak szczególnie częste są spotkania z pliszką na drodze, gdzie rozbrajają obserwatora swoim irracjonalnym zachowaniem: zamiast uciekać w bok, odlatują na kilkanaście metrów do przodu i znów przysiadają na drodze machając w górę i w dół swoimi długimi sterówkami. Zatem jadąc lub idąc przed siebie nie da się uniknąć płoszenia tej samej pliszki co najmniej dwukrotnie. Ptak z pól, dróg i trzcinowisk - czyli miejsc, które są mi szczególnie bliskie.
O moim duchowym i przyrodniczym wędrowaniu i o Bożych zaskoczeniach - o tym właśnie spróbuję opowiedzieć tym, którzy zdecydują się tu zaglądać. Nie da się jednak wykluczyć, że pojawią się również przemyślenia z zupełnie innych kategorii.
O moim duchowym i przyrodniczym wędrowaniu i o Bożych zaskoczeniach - o tym właśnie spróbuję opowiedzieć tym, którzy zdecydują się tu zaglądać. Nie da się jednak wykluczyć, że pojawią się również przemyślenia z zupełnie innych kategorii.
Młode pliszki wśród rzepaku. Zdjęcie bardzo amatorskie :) |
Bardzo ładnie, choć ja wolę Motacilla alba czyli pliszka siwa (po góralsku pinka) - jeden z ptaków, który kojarzy mi się z dzieciństwem jak mama przy pasieniu owiec pokazywała mi pliszki i mówiła, że "każda pliszka swój ogonek chwali:)".
OdpowiedzUsuńA co do zaskoczeń, to fakt, niema lepszego scenariusza na film jak życie :P