sobota, 21 września 2013

Mój świat

Był środek sierpnia. Siadłam przy ogniu z innymi ludźmi, niż byli obok mnie przez ostatnie 12 dni. Poczułam się nie tyle obdarowana ciszą, co pozbawiona muzyki. Pozbawiona twarzy, które stały się w ostatnim czasie znajome, uśmiechów, zwyczajów. Obdarowana innymi, ale jeszcze wtedy tego nie zdążyłam zauważyć. Zwykle tak reaguję na zmianę miejsca i ludzi. Najpierw czuję tylko, że nie mam nic z tego, co jeszcze przed chwilą miałam. Otwarcie na nowe przychodzi później.
To nie jest mój świat! Już nie - zaprotestowało coś we mnie. - Po co właściwie tu przyjechałam?

I wtedy gdzieś w sercu odkryłam odpowiedź: Mój świat jest wszędzie, gdzie ludzie chcą się dzielić ze sobą chlebem i tym, co mają dobrego w sobie. 

W osobach, które siedziały wtedy przy ognisku znalazłam przyjaciół, zaraziłam się ich pasją, doceniłam inny niż mój sposób patrzenia na życie i wspólne posiłki z nimi. Bywało trudno, bo zawsze bywa, ale to, co dostałam jest o wiele ważniejsze. I tak oto odkryłam, że Motacilla z nadjeziornych trzcin to ciągle ta sama, którą wcześniej można było zobaczyć w innej części kraju na drogach. Wszak ptaki mają skrzydła! (a ludzie autobusy i pociągi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz