poniedziałek, 12 października 2015

Jedno takie miejsce na świecie i jedno z 23 miejsc w kraju


Kiedyś obserwowałam, jak pewien mój znajomy szukał pracy w zawodzie i ją znalazł. Znając jego zainteresowania i poglądy na pewne kwestie oraz orientując się trochę w specyfice organizacji, która go zatrudniła pomyślałam, że to idealne połączenie: tak bardzo mu ta praca pasuje do przekonań i posiadanej wiedzy. I ze smutkiem pomyślałam, że ja, choć mam trochę może podobne poglądy i zainteresowania, choć niedługo będę szukała pracy w tym samym zawodzie, nie byłabym tak dobrą kandydatką na tamto stanowisko.

Na wiosnę brałam udział w swojej pierwszej poważnej rekrutacji do pracy. Poważnej, bo choć po części wpisywałam się w oczekiwania podane w ogłoszeniu. Poza tym chodziło o coś, co ma być zajęciem z założenia na dłużej, a nie na krótki czas. Tak teraz o tym myślę, ale wtedy traktowałam to bardziej jak przygodę, niż jak szczególną szansę na zmiany. Widząc, jak w miejscu, gdzie musiałam przyjechać na rozmowę zaczyna się wiosna, myślałam "No tak, może i się skompromituję, ale przynajmniej w pięknych okolicznościach przyrody"
Wobec wielkiej niepewności, o co zapytają i kogo tak naprawdę chcą przyjąć, przemknęła mi przez głowę myśl: "A może będzie tak, jak w filmie "Slumdog" - że całe moje dotychczasowe życie przygotowało mnie do tego zestawu pytań." Myśl, jak każda optymistyczna myśl  w chwili lęku i pesymizmu przyszła i przeszła. Dopiero gdzieś potem, dużo później przyszło mi do głowy, że naprawdę z wieloma kwestiami, o które pytali miałam w życiu styczność. Najczęściej trochę przypadkiem, trochę na wariackich papierach i nie dlatego, że to planowałam. Tak mnie zaprowadził mój ogólny pomysł na życie, czyli zamiar, by zająć się ochroną przyrody i zadawanie się z ludźmi, którzy tak jak ja nie mają dystansu do tego, co robią, a potrafią się zaangażować na całego, bez oglądania się na zyski i straty.

Jak mi tutaj jest? Różnie. Czasem czuję się samotna bez znajomych z dotychczasowego życia a innym razem mam wrażenie, że właśnie w rodzinnym mieście byłam bardziej samotna: tam moja miłość do przyrody, śpiewu ptaków i mgieł na bagnach, moje doświadczenia w zakresie uciekania przed psami, szukania gniazd bocianich i obsługi sieci ornitologicznych czyniły mnie osobą kontrowersyjną, żeby nie powiedzieć dziwną. Tutaj (na nowo, po raz pierwszy od czasów pewnego studenckiego koła naukowego) mam wokół siebie więcej takich ludzi. Nawet stylem ubierania się i niechęcią do makijażu jakoś nie kontrastuję za bardzo z otoczeniem.

Moją pracę trudno sprowadzić do jednego schematu, jednego wrażenia i określenia. Czasem jest ciężko, bo dużo spraw na raz, bo nie wiem, jak coś zrobić, bo ktoś ma inne zdanie niż ja i trzeba zabiegać o trudny kompromis lub zachować dla siebie niektóre przemyślenia. Momenty satysfakcji są głównie wtedy, gdy robię mapy i gdy podpowiadam innym rozwiązania w zakresie używania GISu.

Dziś pomyślałam, że bardzo, ale to bardzo mi się to wszystko podoba.O wiele bardziej, niż bym się spodziewała patrząc na zagadnienia, jakimi się zajmuję. Podoba mi się entuzjazm, opanowanie i dążenie do ideału w ludziach, z którymi pracuję. Podoba mi się wyzwanie, jakim jest planowanie działań ochronnych na setkach hektarów i imponuje ogromna wiedza poszczególnych osób o tajemnicach przyrody na tym terenie. Podoba mi się, że mogę wymyślać kolory i kształty na mapach,a potem ktoś tej mapy używa w terenie, szuka konkretnych miejsc i przychodzi z kilkakrotnie złożoną, zniszczoną kartką A3, bo potrzebna mu aktualizacja tejże mapy.
Jest też pewien zasób rzeczy, które mogłyby być inaczej i lepiej, wszak wszędzie takie rzeczy są i nie chodzi o to, że ich nie widzę.
Tak, jestem idealistką, jestem w pewnych sprawach bezkrytyczna i to wszystko, co tu piszę jest mocno subiektywne. Gdybym napisała konkrety i przykłady, być może osoby i miejsca stałyby się rozpoznawalne, a chcę być trochę anonimowa dla tych nielicznych osób, które mają szansę tu zawitać nie znając mnie. Wszak takich miejsc, jak to jest w naszym kraju tylko 23, choć właściwie to jest tylko jedno na świecie. Tym, którzy mnie znają i w jakiś sposób czekali na relację, jak mi tu jest, chcę napisać, że teraz czuję się właściwą osobą na właściwym miejscu. (Chyba już coś takiego kiedyś tu pisałam, ale... ja chyba tylko w takich momentach piszę na tym blogu - ot taka zasada :) )
Na tyle, na ile znam własne poglądy i pasje (a przypuszczalnie znam je trochę lepiej, niż znałam u wspominanego na początku znajomego) wygląda na to, że i dla mnie znalazło się miejsce w niepojęty sposób odpowiednie.
Nie do końca wiem, co z tego dalej będzie i czy z każdej perspektywy na pewno jestem tu właściwą osobą, ale cieszę się, że przygoda rozpoczęta na wspominanej na początku rekrutacji wciąż trwa.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz